Klikając "Zgadzam się" zgadzasz się na używanie przez nas plików cookie na naszej stronie internetowej, w mediach społecznościowych i na stronach naszych partnerów w celu doskonalenia i personalizacji naszego sklepu oraz dla celów analitycznych i marketingowych. Możesz także wybrać opcję Nie zgadzam się - w tym wypadku używać będziemy jedynie niezbędnych plików cookie. Klikając "Wskaż ustawienia" możesz ustawić swoje preferencje dotyczące plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie i wycofać swoją zgodę w dowolnym momencie na stronie: Polityka dotycząca plików „cookie”. Więcej informacji znajdziesz na stronie: Polityka prywatności
Przy pomocy tego narzędzia możesz wybrać i wyłączyć narzędzia śledzące i analityczne używane na tej stronie.
Twoja przegladarka nie akceptuje plików cookie.
Włącz tę funkcję lub sprawdź, czy nie jest blokowana przez inny program
Właściciel unikalnego głosu. Szef wytwórni płytowej (Evilive) i komiksowej oficyny (Verotik). Instruktor sztuki walki Jeet Kune Do. Kompozytor, który pisał dla Johnny'ego Casha i Roya Orbisona. Fan horrorów, japońskiej animacji i muzyki klasycznej. Apologeta indywidualizmu. Oto Glenn Allen Anzalone, znany lepiej jako Glenn Danzig. Bez dwóch zdań człowiek wielu talentów.
Tym największym pozostaje jednak talent wokalno-kompozytorski, który uwidocznił się wyraźnie już w Misfits i Samhain, a w pełni rozkwitł w 1987 roku, gdy Glenn powołał do życia Danzig.
Już debiutancki album - zatytułowany po prostu "Danzig" - czarował rockowo-bluesowym, mrocznym klimatem przyprawionym presleyowsko-morrisonowskim zaśpiewem lidera. Tak samo działały kolejne krążki: "II: Lucifuge", "III: How The Gods Kill" i "Danzig 4", na których opowiadane przez wokalistę historie o: miłości, śmierci, seksie i religii za tło miały muzykę najwyższych lotów. Muzykę, którą wysoko ceni sobie wielu uznanych artystów, m.in. Nergal z naszego Behemoth.
I choć kolejne albumy - w tym najbardziej chyba kontrowersyjny "Blackacidevil" - wywoływały mieszane reakcje, to mistrz mrocznych ceremonii wciąż cieszy się wyjątkowym statusem na scenie. Powrót do dobrej formy na "Deth Red Sabaoth" i podtrzymanie jej na "Skeletons" oraz "Black Ladden Crown" każe wierzyć, że Glenn nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.