Graveyard - Sklep dla fanów. Oficjalny merch i albumy w EMP

Mimo mrocznej nazwy, kwartet z Goeteborga nie ma nic wspólnego z thrash/death/black – niepotrzebne skreślić – hałaśliwą, metalową jatką.

Ale nie samą ekstremą żyje człowiek. A Szwedzi są w znaczącym stopniu odpowiedzialno za powrót popularności retro - czy też jak wolą mówić sami muzycy Graveyard - klasycznego rocka.

Nasączona duchem lat 70. propozycja hałasujących wspólnie od 2006 roku rockmanów przypadła do gustu bossom Nuclear Blast.

Wydany w 2011 roku "Hisingen Blues" stał się niemałą sensacją na scenie. W rodzimej Szwecji zepchnął ze szczytu listy sprzedaży album samej... Britney Spears. A o propozycji Graveyard bardzo ciepło wypowiadał się m.in. Nergal (Behemoth).

- To niesamowita sprawa. Gdy zaczynaliśmy grać razem, nie wiedzieliśmy, czy polubią nas fani metalu, czy rock’n’rolla, czy też może nie pulubi nas nikt. Jednak okazało się, że na koncertach pojawiają się zarówno i jedni i drudzy - tak o reakcjach z jakimi spotkał się zespół, mówił gitarzysta Jonatan Ramm.

Zrodzone w czasie improwizowanych sesji utwory Graveyard tchną wiernie odtworzoną atmosferą lat 70. Autentyzmu dodaje im analogowy sposób rejestracji. - Używamy wioseł Gibsona, basu Rickenbackera. Wzmacniacze, na których gramy to: Orange, Hiwatt i Dns. Axel gra na perkusjach marek Ludwig i Rogers - ujawniał kulisy nagrań wiosłowy Graveyard. Brzmienie Graveyard jest: ciepłe, organiczne, pełne.

Sukces przyniósł m.in.: koncerty u boku Motorhead, Deep Purple i Iron Maiden. A "Lights Out", "Innocence & Decadence" i "Peace potwierdziły klasę zespołu. Jeżeli Black Sabbath, Led Zeppelin i Deep Purple to dla Was coś więcej niż tylko skamieliny z zamierzchłej epoki, to zawartość krążków Graveyard na pewno podniesie Wam ciśnienie. Dajcie się namówić na podróż w czasie.