Klikając "Zgadzam się" zgadzasz się na używanie przez nas plików cookie na naszej stronie internetowej, w mediach społecznościowych i na stronach naszych partnerów w celu doskonalenia i personalizacji naszego sklepu oraz dla celów analitycznych i marketingowych. Możesz także wybrać opcję Nie zgadzam się - w tym wypadku używać będziemy jedynie niezbędnych plików cookie. Klikając "Wskaż ustawienia" możesz ustawić swoje preferencje dotyczące plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie i wycofać swoją zgodę w dowolnym momencie na stronie: Polityka dotycząca plików „cookie”. Więcej informacji znajdziesz na stronie: Polityka prywatności
Przy pomocy tego narzędzia możesz wybrać i wyłączyć narzędzia śledzące i analityczne używane na tej stronie.
Twoja przegladarka nie akceptuje plików cookie.
Włącz tę funkcję lub sprawdź, czy nie jest blokowana przez inny program
Dziś Dave Mustaine ma powody do zadowolenia. Nikt nie poddaje w wątpliwość słuszności zaliczenia Megadeth w poczet Wielkiej Czwórki Thrash Metalu.
Zespół nagrywa kolejne, udane krążki. A sam jego lider problemy z uzależnieniem od halucynogenów ma już daleko za sobą. Nawet kompleks, którego nabawił się po wyrzuceniu z Metallicy, chyba już mu nie doskwiera i pewnie w końcu dotarło do niego, że rola jaką odegrał w historii muzyki - m.in. za sprawą fenomenalnych krążków "Rust In Peace" i "Countdown To Extinction" - bynajmniej nie jest drugoplanowa.
Nie zawsze tak było. I to mimo tego, że jedyny muzyk, który przez 30 lat nieprzerwanie pozostawał w składzie Megaśmierci, w każdej ze swoich ról - kompozytor, wokalista, gitarzysta, tekściarz - stworzył niepodrabialną jakość. W końcu utwory takie jak: "Symphony of Destruction", "Hangar 18" czy "In My Darkest Hour" mogą służyć za wzorcowe przykłady metalowych kompozycji.
Cierpliwość fanów na poważną próbę wystawiona została tylko dwa razy. Gdy w 1999 roku ukazał się kontrowersyjny "Risk" i gdy w 2002 roku Mustaine doznał urazu lewej ręki i ogłosił zakończenie działalności grupy. Wtedy mogło wydawać się, że historia Megadeth dobiegła końca.
Rudy pozbierał się jednak i z nowymi ludźmi wrócił w znakomitym stylu. "The System Has Failed" i "Endgame" pokazały, że Vic Rattlehead - maskotka zespołu - wciąż ma się nieźle. Powrót wieloletniego basisty Dave'a Ellefsona na "TH1RT3EN" i odświeżenie składu na "Dystopia" postawiły kropkę nad "i".
Niepoprawny politycznie, czasami irytujący, kontrowersyjny, ale przy tym wyjątkowo przenikliwy Dave Mustaine mimo ponad 50 lat na karku wciąż jest złym dzieciakiem metalu.