Klikając "Zgadzam się" zgadzasz się na używanie przez nas plików cookie na naszej stronie internetowej, w mediach społecznościowych i na stronach naszych partnerów w celu doskonalenia i personalizacji naszego sklepu oraz dla celów analitycznych i marketingowych. Możesz także wybrać opcję Nie zgadzam się - w tym wypadku używać będziemy jedynie niezbędnych plików cookie. Klikając "Wskaż ustawienia" możesz ustawić swoje preferencje dotyczące plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie i wycofać swoją zgodę w dowolnym momencie na stronie: Polityka dotycząca plików „cookie”. Więcej informacji znajdziesz na stronie: Polityka prywatności
Przy pomocy tego narzędzia możesz wybrać i wyłączyć narzędzia śledzące i analityczne używane na tej stronie.
Twoja przegladarka nie akceptuje plików cookie.
Włącz tę funkcję lub sprawdź, czy nie jest blokowana przez inny program

Łupiący prostolinijny, motoryczny death metal, Six Feet Under bywają obiektem kpin i żartów. Chris Barnes nic sobie z tego nie robi. Ex-gardłowy Cannibal Corpse - po rozstaniu z macierzystą formacją - regularnie serwuje ochłapy krwistego mięcha.
Zespół, przez który przewinęli sie muzycy z wpisanymi do CV epizodami w szeregach: Obituary (Allen West), Massacre (Terry Butler), Suffocation (Kevin Talley), Fear Factory (Matt DeVries) i Chimaira (Rob Arnold), to na death metalowej scenie solidnie posadowiona instytucja.
Można kręcić nosem na brak arytstycznej ewolucji - choć akurat "Undead" i "Unborn" temu zaprzeczały, a "Crypt Of The Devil" i "Torment" podtrzymały udaną passę zespołu. Można też nie przepadać za gastrycznym growlem a'la Ciasteczkowy Potwór, emitowanym przez Barnesa.
Ale nie można zaprzeczać temu, że w warunkach koncertowych, taka nieskomplikowana propozycja sprawdza się wyśmienicie.
"Revenge of the Zombie", "Feasting on the Blood of the Insane", "Victim of Paranoid", "Shadow of the Reaper" i "Beneath a Black Sky" są w stanie rozruszać nawet najbardziej opornych.
- Czy marihuana jest z konopi? - pytał kiedyś znany polski polityk. Lider SFU nie miałby takich wątpliwości. I choć można nie podzielać fiksacji Mr Barnesa na punkcie zioła łagodzącego obyczaje, to trzeba przyznać, że jest facet konsekwentny. Od lat niezmiennie namawia do legalizacji. A przy tym łupie ten swój prostolinijny, motoryczny metal śmierci.
´