Klikając "Zgadzam się" zgadzasz się na używanie przez nas plików cookie na naszej stronie internetowej, w mediach społecznościowych i na stronach naszych partnerów w celu doskonalenia i personalizacji naszego sklepu oraz dla celów analitycznych i marketingowych. Możesz także wybrać opcję Nie zgadzam się - w tym wypadku używać będziemy jedynie niezbędnych plików cookie. Klikając "Wskaż ustawienia" możesz ustawić swoje preferencje dotyczące plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie i wycofać swoją zgodę w dowolnym momencie na stronie: Polityka dotycząca plików „cookie”. Więcej informacji znajdziesz na stronie: Polityka prywatności
Przy pomocy tego narzędzia możesz wybrać i wyłączyć narzędzia śledzące i analityczne używane na tej stronie.
Twoja przegladarka nie akceptuje plików cookie.
Włącz tę funkcję lub sprawdź, czy nie jest blokowana przez inny program
Unleashed jaki jest, każdy widzi - ta parafraza nie ma bynajmniej na celu deprecjonowania dokonań szwedzkiej załogi.
Wręcz przeciwnie. Wierny zasadzie, że nie zmienia się zwycięskiej formuły, wielgachny Johnny Hedlund od z górą 20 lat niezmordowanie tłucze swój prosty, dziki i jednocześnie melodyjny death metal.
- W 1991 roku słuchaliśmy Morbid Angel i Slayera na cały regulator, pijąc piwo na stacji metra. Uciekaliśmy przed policją. Im bardziej byliśmy pijani, tym głośniej się darliśmy - tak wokalista Unleashed wspomina czasy, w których zaczynała się kariera formacji, która obok: Entombed, Grave i Dismember tworzy The Big Four szwedzkiego death metalu.
Fundamenty pod pozycję jednego z liderów skandynawskiej fali, która wezbrała u progu lat 90., położone zostały na "Where No Life Dwells" i "Shadows In The Deep". Albumach dziś współtworzących kanon szwedzkiej szkoły.
Zespół od początku cieszył się renomą wśród polskich maniaków. Nie tylko dzięki pamiętnym koncertom na Metalmanii w 1994 i 1995 roku i wydanej w 1996 r. koncertówce "Eastern Blood - Hail To Poland".
I choć w 1997 Unleashed zawiesił działalność, a Johnny zajął się studiowaniem, to rogata dusza widać uwierała wielgachnego syna wikingów, bo od 2002 roku Unleased znów sieje pożogę. A takie krążki jak: "Midvinterblot", "Odalheim", "Dawn Of The Nine" i "The Hunt For White Christ" potwierdzają, że twórcy "Before The Creation of Time" i "Victims of War" wciąż są na właściwym kursie. A death metal w swojej nieskażonej, pierwotnej formie wciąż uderza z pełną mocą. EMP z dumą przyłącza się do skandującego tłumu: MY WARRIORS SCREAM FOR ME - DEATH METAL VICTORY!