"Twenty one (21)" | LP | Rage

W tym tysiącleciu ekipa Peavyego Wagnera pod jednym względem dystansuje większość kapel, które - podobnie jak Niemcy - rozpoczynały karierę w połowie lat 80. minionego stulecia. Gdy wielu weteranów wypuszcza nowe krążki raz na trzy, cztery a nawet pięć lat, Rage serwuje właśnie siódmy, studyjny album.

Umieszczona w tytule liczba 21 - bo tyle krążków na koncie mają już Niemcy - musi więc budzić szacunek. Na szczęście tempo pracy nie odbija się na jakości efektu końcowego i nie wyobrażam sobie fanów Rage rozczarowanych 11 nowymi utworami.

W grze całego zespołu słychać niewymuszony entuzjazm. I to w dużej mierze decyduje o atrakcyjności nowych utworów. Okazuje się, że wystarczą: wokal, perkusja, bas i wiosło. Nie trzeba dodatkowych atrakcji: smyków, marakasów oraz kobiet z wąsami, by uzyskać znakomity efekt.