Klikając "Zgadzam się" zgadzasz się na używanie przez nas plików cookie na naszej stronie internetowej, w mediach społecznościowych i na stronach naszych partnerów w celu doskonalenia i personalizacji naszego sklepu oraz dla celów analitycznych i marketingowych. Możesz także wybrać opcję Nie zgadzam się - w tym wypadku używać będziemy jedynie niezbędnych plików cookie. Klikając "Wskaż ustawienia" możesz ustawić swoje preferencje dotyczące plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie i wycofać swoją zgodę w dowolnym momencie na stronie: Polityka dotycząca plików „cookie”. Więcej informacji znajdziesz na stronie: Polityka prywatności
Przy pomocy tego narzędzia możesz wybrać i wyłączyć narzędzia śledzące i analityczne używane na tej stronie.
Twoja przegladarka nie akceptuje plików cookie.
Włącz tę funkcję lub sprawdź, czy nie jest blokowana przez inny program
Robb Flynn daje radę. Jeżeli ktoś zastanawiał się, czy poprzeczka oczekiwań wobec przeżywającego - za sprawą "The Blackening" i "Unto the Locust" - drugą młodość zespołu nie została zawieszona zbyt wysoko, to od razu spieszymy z uspokajającym komunikatem. Nie została.
"Bloodstone & Diamonds" potwierdziła przynależność Machine Head do ścisłej elity sceny. A "Catharsis" - która podzieliła fanów - zdolność do tworzenia rzeczy nieszablonowych i idących w poprzek oczekiwań.
Już wydany w 1994 roku, debiutancki "Burn My Eyes" zwiastował, że ekipa z Oakland w Kalifornii może nieźle namieszać. Oparta na thrashowym fundamencie i konkretnym groove jazda - której kulminacją były klasyczne już dziś "Davidian" i "Old" - miała w sobie ciężar szesnastotonowego odważnika, wściekłość stada bezpańskich psów i autentyzm wykuty w starym magazynie, w którym Amerykanie dzielili salę prób z punkowymi załogami.
Efekt - 400 tys. sprzedanych kopii i tytuł najlepiej sprzedającego się debiutu w historii Roadrunnera.
Trasa w roli supportu Slayer - która 12 grudnia 1994 r. dotarła do Polski - przyczyniła się do wzrostu popularności zespołu. Znajdujący się na fali muzycy szybko zaserwowali drugi krążek "The More Things Change" (ostatni z gitarzystą Loganem Maderem w składzie, który w metaamfetaminowym amoku poróżnił się z kolegami).
Przełom tysiącleci to czas zawirowań. Oczekiwań nie spełnił ani romansujący z hip-hopem i nu metalem "The Burning Red", ani kontynuujący ten kierunek "Supercharger". Machine Head stali się obiektem dość powszechnej krytyki. Kłopoty z wytwórnią sprawiły, że w 2002 roku omal nie doszło do rozpadu zespołu.
Stara mądrość mówi: Co cię nie zabije, to cię wzmocni. I tak też stało się z Amerykanami. "Through The Ashes of Empires" (2003) stał się początkiem tryumfalnego marszu zespołu, którego muzyka stała się bardziej epicka (Flynn zażartował w jednym z wywiadów, że nie potrafi pisać dobrych numerów, które trwają mniej niż sześć minut), coraz częściej wzbogacana o klasycyzujące elementy, których obecność to pewnie po części efekt decyzji lidera grupy o uczęszczaniu na lekcje gry na gitarze klasycznej w New York Guitar School.
Do tego doszły zajęcia wokalne pod okiem człowieka, z którym trenował m.in. sam Mick Jagger i śpiew Flynna na ostatnich płytach zespołu stał się jeszcze bardziej emocjonalny. Muzyka Machine Head wręcz krwawi pasją i ocieka potem wylanym w sali prób. Ci kolesie muszą oddychać metalem 24/7. A gdy w "Darkness Within" z albumu "Unto The Locust" Flynn śpiewa "Music it will set you free" i wyrywa z trzewi okrzyk "Music, my saviour!", nie ma siły, by mu nie uwierzyć.
Kolejny album "Bloodstone & Diamonds" udowodnił raz jeszcze, że Amerykanie są prawdziwymi mistrzami w łączeniu takich elementów, jak: ciężkie riffy, konkretny groove i chwytliwe melodie. Wydany w 2018 roku "Catharsis" to z kolei album pokazujący, jak wszechstronnym twórcą jest Robb Flynn.
Płyty Machine Head powinny zdobić - na wzór wymuszonych swego czasu za Oceanem przez zaniepokojone aktywistki stickerów "Parental Advisory" - naklejki "Uwaga! Ten album może powodować niekontrolowany headbanging!".
EMP.pl z wielką przyjemnością prezentuje koszulki zespołu oraz albumy Machine Head na winylu i CD.