Klikając "Zgadzam się" zgadzasz się na używanie przez nas plików cookie na naszej stronie internetowej, w mediach społecznościowych i na stronach naszych partnerów w celu doskonalenia i personalizacji naszego sklepu oraz dla celów analitycznych i marketingowych. Możesz także wybrać opcję Nie zgadzam się - w tym wypadku używać będziemy jedynie niezbędnych plików cookie. Klikając "Wskaż ustawienia" możesz ustawić swoje preferencje dotyczące plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie i wycofać swoją zgodę w dowolnym momencie na stronie: Polityka dotycząca plików „cookie”. Więcej informacji znajdziesz na stronie: Polityka prywatności
Przy pomocy tego narzędzia możesz wybrać i wyłączyć narzędzia śledzące i analityczne używane na tej stronie.
Twoja przegladarka nie akceptuje plików cookie.
Włącz tę funkcję lub sprawdź, czy nie jest blokowana przez inny program

Jeżeli istnieje coś takiego, jak The Big Teutonic 4, to bez wątpienia do grona zespołów, których wpływ na rozwój niemieckiej sceny thrash metalowej był najbardziej istotny - obok: Kreator, Sodom i Tankard - zaliczyć wypada Destruction. Zespół, który nie tylko odpowiada za klasyczne strzały: "Bestial Invasion", "Total Desaster" i "Curse The Gods", ale też - mimo zawirowań - przetrwał trzy dekady w służbie metalu i, na przekór budzącemu szacunek statusu weterana, nie stracił nic ze swojej pierwotnej wściekłości.
- Cały czas jesteśmy wkurzeni. Oczywiście cieszy nas to, co robimy, ale gdy grasz thrash metal, musisz być wkurzony - podkreśla Marcel Schirmer, lepiej znany fanom jako Schmier, wokalista i basista Destruction.
To właśnie odziany w skóry, długowłosy, obficie wytatuowany frontman (jego ciało zdobi m.in. stylizowany na logo Evildead herb Borussi Mönchengladbach) jest, obok gitarzysty Mike'a Sifringera, podporą składu zespołu, który za sprawą albumów "Infernal Overkill" i "Eternal Devastation" szybko wyrobił sobie markę wśród fanów speed thrash metalu i w drugiej połowie lat 80. raz za razem serwował materiały stanowiące dziś kanon takiego grania.
Koniec złotej epoki nadszedł szybiej niż można było się spodziewać. W 1989 roku w szeregach zespołu doszło jednak do rozłamu, w wyniku którego Schmier opuścił pokład. Płyty nagrane bez niego określane są dziś jako dzieła Neo-Destruction i nie są zaliczane do oficjalnej dyskografii grupy.
Topór wojenny zakopany został w 1999 roku. A powstałe po powrocie wokalisty krążki - m.in.: "All Hell Breaks Loose", "The Antichrist" czy "Metal Discharge" - spotkały się z ciepłym przyjęciem. Także w Polsce, gdzie Destruction regularnie koncertują. Związki zespołu z naszym krajem stały się jeszcze silniejsze, po tym jak w 2010 roku za perkusją zasiadł Wawrzyniec "Vaaver" Dramowicz, a nagrane z Polakiem w składzie, na jubileusz 30-lecia "Spiritual Genocide" ukazuje Destruction jako formację wciąż pełną wigoru i skutecznie zmuszającą do headbangingu.
Kolejne lata przyniosły kolejne udane albumy i zmianę składu, w wyniku której Destruction stali się kwartetem. Poszerzony line-up zadebiutował na wydanej w 2019 roku "Born to Perish". Schmier i spółka wciąż są w formie i wciąż wiedzą, na czym polega rasowy teutoński thrash.