Klikając "Zgadzam się" zgadzasz się na używanie przez nas plików cookie na naszej stronie internetowej, w mediach społecznościowych i na stronach naszych partnerów w celu doskonalenia i personalizacji naszego sklepu oraz dla celów analitycznych i marketingowych. Możesz także wybrać opcję Nie zgadzam się - w tym wypadku używać będziemy jedynie niezbędnych plików cookie. Klikając "Wskaż ustawienia" możesz ustawić swoje preferencje dotyczące plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie i wycofać swoją zgodę w dowolnym momencie na stronie: Polityka dotycząca plików „cookie”. Więcej informacji znajdziesz na stronie: Polityka prywatności
Przy pomocy tego narzędzia możesz wybrać i wyłączyć narzędzia śledzące i analityczne używane na tej stronie.
Twoja przegladarka nie akceptuje plików cookie.
Włącz tę funkcję lub sprawdź, czy nie jest blokowana przez inny program

Dave Wyndorf często śpiewa o substancjach poszerzających świadomość. I facet wie, o czym śpiewa. W 2006 roku lider Monster Magnet omal nie rozstał się z tym najpiękniejszym - jak chcą wierzyć niektórzy - ze światów. Przedawkował halucynogeny, co doprowadziło do zapaści zdewastowanego organizmu.
Na szczęście temu nietuzinkowemu muzykowi udało się uciec kostusze spod kosy i przepędzić nękające duszę demony. Dzięki temu fonograficzny dorobek Monster Magnet wzbogacił się o kolejne, więcej niż przyzwoite albumy "Mastermind", "The Last Patrol" i "Mindfucker".
Historia tego zasłużonego zespołu zaczyna się w 1989 roku. Właśnie wtedy - zainspirowany dokonaniami prekursorów heavy metalu (Black Sabbath, Deep Purple) i formacji parających się space rockiem i psychodelią (Hawkwind, Captain Beyond) - Wyndorf rozpoczął swoją kosmiczno-pustynną podróż.
Debiutancki "Spine of God" zachwycił krytyków stonerowym klimatem. A trasa u boku Soundgarden pomogła w zdobyciu dealu z A&M Records. Jednak mimo kontraktu z pokaźnym labelem, kolejne albumy nie odnosiły suckesu na miarę oczekiwań muzyków.
Przełomowy okazał się "Powertrip" (1998) z hiciorowatym "Space Lord". Zespół w końcu wbił się do pierwszej setki listy Billboardu, a koncerty u boku takich gwiazd, jak: Aerosmith, Metallica, Rob Zombie i Marylin Manson walnie przyczyniły się do zwiększenia zainteresowania Monster Magnet.
"God Says No" i "Monolithic Baby" choć podtrzymały owocną artystycznie passę, sukcesu "Powertrip" nie powtórzyły. Odmęty nałogu odcisnęły swoje piętno na "4-Way Diablo", który spotkał się z umiarkowanie ciepłym przyjęciem. Na szczęście później było już tylko lepiej.
Transowy, kołyszący kusząco biodrami obficie obdarzonych przez naturę kobiet, pulsujący kosmicznym rytmem, nasycony seksualną energią i otwierający drzwi percepcji, Monster Magnet cieszy się statusem formacji kultowej i wpływowej. Całkowicie zasłużenie. Dave Wyndorf fuckin' rocks!